Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer
255
BLOG

Stonka obala socjalizm

Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer Polityka Obserwuj notkę 1

Pan (pani?) o ksywce 1980 pisze, że z Babiej Góry może widać więcej niż z nizin, ale ja dopowiem, że stamtąd, gdzie wszystko widać i gdzie zapadają decyzje - widać najlepiej. Ale zapewne jeszcze nie nadszedł czas, aby pogonić to całe obecne polskie tałatajstwo i kraj odmienić całkowicie. Bo półśrodki już nie zadziałają i zmian nie przynoszą. Niebo, czyli ta przestrzeń najwyższa, jakby nam ostatnio mniej sprzyjało, bo dzieją się tu rzeczy naprawdę dla Polski niedobre. W polityce, gospodarce, w sferze moralnej. Dewiacje stają się normą, kłamstwo w życiu państwowym uwiarygodnione ustawami, głupota, agresja i zdziczenie święcą triumfy. To stąd bierze się łódzka hucpa i zezwolenie na zbydlęcenie  tak zwanych "wybrańców narodu", jak posłów określił niedawno kolejny wybraniec, Wałęsa. Bo jakże inaczej określić wyczyn  niesiołowskiego, jak nie skrajnym zbydlęceniem. To wszystko jedna wielka szajka, i dopóki naród nie stuknie się w łeb, tak długo panoszyć się będą indywidua takie, jak ten damski bokser z profesorskim tytułem.
  Pisałem w poprzednim felietonie o "Titanicu" i tonącej "Polonii". Tam jednak ci uratowani z "Titanica" otrzymali ogromne odszkodowania od armatora (bodajże Cunard Line), kto natomiast wypłaci odszkodowania, jeżeli uda nam się przeżyć "Polonie"?  A jeszcze do tego największą pulę będą chcieli zgarnąć ci, którzy doprowadzili do katastrofy. I ci, którzy już dziś wykorzystują czas im sprzyjający. Czytam oto w  "statucie polskiej zjednoczonej partii robotniczej", która mieni się "partią polskich komunistów, której zwycięstwo przyniesie ludzkości trwały pokój, uwolni ludzi pracy od wyzysku klasowego, niesprawiedliwości i niepewności jutra, od wojny, nędzy i poniżenia - traktuje budowę socjalizmu w Polsce jako swe historyczne zadanie." I tak dalej, i tak dalej te same dyrdymały. Słowo daję, że to wszystko żywcem przepisane z małej czerwonej książeczki. I jak wam,  te wszystkie balcerowicze, wunderlichy, millery, olekse, kwaśniewskie i tysiące, tysiące, którzyście wiernie przez całe lata służyli tej bandyckiej organizacji sterowanej z moskwy, a dziś mienicie się budowniczymi nowej Polski? Jak wam?  A to przecież wy i wam podobni członkowie zbójeckiej pzpr doprowadziliście kraj do katastrofy, a dziś, jak gdyby nigdy nic, włączyliście się w tak zwany nurt, i płyniecie nim i jest wam w tym wszystkim bardzo dobrze. I słusznie pan pisze, panie 1980, bo obok tej umiejącej się zorganizować szajki i ludzi umiejących się znaleźć się w tym wszystkim, są i tacy, którzy grzebią w śmietnikach, śpią w opuszczonych altankach działkowych, po klatkach schodowych i dostają darmowe obiady od brata Alberta.
  To taka marzyła nam się Polska, kiedy wszystko wydawało się być w zasięgu ręki?. Ale towarzysze z tej "partii wiernej idei komunizmu" byli i tutaj pierwsi. Pierwsi zagarnęli pule, potworzyli jakieś przekrętne spółki, utworzyli jakieś szemrane przedsiębiorstwa państwowe, potem równie państwowe centrale, a co obrotniejsi weszli w wielkie banki, połączyli sie z czasem z podobnymi na zachodzie. I dziś śmieją się w kułak z nas wszystkich, co to jeszcze nie grzebią w śmietnikach, ale nigdy nic nie wiadomo.
  Ktoś zapyta, a gdzie zbiorowa mądrość narodu, która zwykle zdawała egzamin w trudnych dla Polski chwilach? Gdzie? Odpowiem. W małej egzystencji. W tych różnych tescach i kauflandach, w biedronkach i liedlach. W  durnowatych wypowiedziach Komorowskiegio i bezczelnych kłamstwach Tuska. W głupim i fałszywym uśmiechu Sikorskiego. W debilnej postawie Kopaczowej i jej beztalenciu. W biciu w bęben europejskiej piłki, która na pewien czas zdominowała polski rynek nieudolności, krętactwa i oszukaństwa.  I znikąd ratunku? Jest. W niedawnej nocy otwartych muzeów, kiedy można było obejrzeć Matejkę i Wyspiańskiego, Kossaka i Wita Stwosza. Boznańską, Wyczółkowskiego i stary relikwiarz z szesnastego wieku.
  A w Krakowie? W Krakowie czytam o tak zwanych marszach równości, kiedy pedały obściskują się na ulicach, paradują wymalowani i są wstrętni jak i ich "idee", dla których chcą równości, albo i lepiej. A obłapiajcie się i wkładajcie sobie co chcecie i gdzie chcecie (przepraszam tu za dwuznacznik, ale mnie poniosło), ale róbcie to w zaciszu domowym, a na ulicy przynajmniej udawajcie ludzi normalnych...
  Tyrmand, którego przywołałem tu przed paroma dniami, to był jedyny chyba jaśniejszy punkt w siermiężnej bierutowsko - gomułkowskiej Polsce. O ile ten kraj można było jeszcze Polską nazywać.Tyrmand zaś chodził w wąskich portkach i w kolorowych skarpetkach i tworzył kluby jazzowe. W których, zdaniem ówczesnych "polityków" wylęgała się stonka ziemniaczana, kwitło kułactwo, a tak zwana inteligencja pracująca pracowała tam nad waszyngtońską dyrektywą, jak za pomocą tejże stonki obalić w Polsce tak zwany socjalizm.
  Wtedy to się nie udało, ale za to on dziś  święci triumfy.

Zapiski z Krakowa, ale nie tylko. Jest także o Polsce, o świecie, o przyrodzie, górach i o nartach. Pisane na gorąco, a wydawcą jest mój przyjaciel, Jacek Nowak.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka