Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer
508
BLOG

Nikt karłów nie będzie pamiętał

Zbigniew Ringer Zbigniew Ringer Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Dzwoni Jacek z Krynicy. - Śniegu tyle, że można się w nim utopić, warunki narciarskie świetne, a ludzi prawie wcale.  Na Jaworzynę wyjeżdża się bez stania w kolejce, na trasie pustawo, choć to niemal pełnia sezonu. Są ferie szkolne. a w górach tego nie widać. Przyjeżdżać tu i korzystać ze śniegu, jedynie trzeba mieć portfel trochę wypchany. Trasy dobrze przygotowane, podobnie jest w Muszynie i w Wierchomli.
   Tyle relacji jackowej z gór. W zeszłym sezonie byliśmy razem na krynickich trasach, znajdą tam dla siebie zjazdy i narciarze początkujący i ci, którzy poza Alpami nie widzą innych gór. Mnie przyszło dziś inaczej. Moje narty zjazdowe jeszcze w kącie, ale to długo już nie potrwa. Na razie były dziś biegówki w użyciu, to także piękna dyscyplina narciarska, kiedy niepotrzebne są góry, wystarczy trochę w miarę płaskiego terenu i już duża frajda. Akurat w Krakowie takich terenów nie brakuje, wystarczy podjechać w stronę Lasu Wolskiego i już jakby inny świat. A  przecież i na Błoniach można pobiegać. To ogromna krakowska łąka, na której podczas pierwszej papieskiej mszy świętej przed kilkudziesięciu laty zgromadziło się trzy miliony wiernych, i było to największe zgromadzenie Polaków w historii naszego kraju. Ale to po raz pierwszy polski Papież przyjechał do ojczystego kraju.
    Dziś w miejscu polowego ówczesnego ołtarza głaz tatrzański, który przypomina tamto  historyczne wydarzenie.  Na tychże Błoniach, jakoś pod koniec lat dwudziestych zeszłego wieku odbyła się wielka rewia polskiej kawalerii, którą osobiście odbierał Marszałek. O ile dobrze pamiętam, w czasie okupacji niemcy zamierzali wybudować tu osiedle mieszkaniowe dla swoich, widać, zamierzali tu pozostać na dłużej... Błonia, to zresztą kawał polskiej historii, z pobliskich Oleandrów wyruszyła w roku czternastym zeszłego wieku Pierwsza Kompania Kadrowa Józefa Piłsudskiego. Zresztą w Krakowie gdziekolwiek stąpnąć, tam nieodmiennie ukaże się historia. Albo wręcz Historia.
   Wrócę na moment do nart biegowych. Wydawać  by się mogło, że Justyna dostatecznie spopularyzowała dwie lekkie i cienkie nartki, aby na trasy wyruszyły tabuny narciarskich biegaczy. A juści... Nie było dziś  poza mną żywej duszy w Sikorniku, a przecież i pogoda świetna, spory śnieg jak na Kraków - to co? Jużeśmy tak odwykli od sportowego i turystycznego wysiłku, że jedynie w kawiarni będziemy rozprawiać o Kamilu Stochu, skoro zabrakło niedawnej ikony narciarskiej, Adama Małysza?
   Panie i Panowie, a gdyby tak zafundować sobie biegówki, to akurat najtańsze narty, ubiór może być po prostu spacerowy - i na łąkę. Na leśne ścieżki, a nawet na parkowe alejki. Zaręczam - zakochacie się w biegówkach.
   Powiem tu jeszcze, że przyjaźniłem się ze Staszkiem Marusarzem, autentyczną legendą polskiego sportu, polskich nart w szczególności. Na dobre poznaliśmy się jakoś w latach sześćdziesiątych, ja obsługiwałem reportersko  konkurs czterech skoczni  w niemczech i w Austrii, Staszek był kierownikiem polskiej drużyny. Przemiły człowiek, patriota, i świetny kompan, choć przecież mocno starszy ode mnie. Pochowany przed parunastoma laty przy dźwiękach góralskiej muzyki na Pęksowym Brzysku pod Tatrami.
   To było pokolenie wielkich polskich sportowców, Z narciarzy przychodzi mi jeszcze do głowy Bronisław Czech i Helena Marusarzówna, piękne postacie z lat niemieckiej okupacji. Jeszcze do niedawna odbywały się  w Zakopanem zawody narciarskie o memoriał ich obydwojga i przejeźdżały na nie wielkie narciarskie tuzy z całej Europy. Dziś nie ma tuzów, a i o samych zawodach jakoś cicho. Natomiast tu i ówdzie usłyszy się o polskich planach olimpijskich, zimowych oczywiście i oczywiście zakopiańskich. Już nie pamiętam kwoty, jaka byłaby potrzebna na organizację takiej imprezy - wspólnie zresztą ze Słowakami, gdzie odbyły by się konkurencje zjazdowe, ale mowa na pewno o miliardach euro. Nie sądzę, aby kiedykolwiek stać nas było na taki gest organizacyjny. Choć tuski i inne grasie  już by się widziały w otoczeniu pani kanclerz i panów prezydentów europejskich. Jeżeli kiedykolwiek taka impreza miała by się tu odbyć, to o tych politycznych polskich karłach już nikt nie będzie nawet pamiętał.

Zapiski z Krakowa, ale nie tylko. Jest także o Polsce, o świecie, o przyrodzie, górach i o nartach. Pisane na gorąco, a wydawcą jest mój przyjaciel, Jacek Nowak.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości